Gdy chcę połowić leszcze, wybieram się na któreś z dużych jezior pojezierzy. Nie będzie to jakieś małe jeziorko, ale spore, żeby nie powiedzieć duże, jezioro o specyficznym charakterze. Wiadomo, że wędkarza nie będą interesowały małe leszcze, przysłowiowe żyletki, tylko te sporych rozmiarów. Dlatego swą uwagę przykuwają wówczas jeziora typu leszczowego i sielawowego. Są to według mnie najbardziej obiecujące w zasobność dużych leszczy jeziora. Nie wykluczam również dużych rozmiarów jezior linowo-szczupakowych, ale tych posiadających również rozległe doły i rynny o głębokości powyżej 10m. Są to niejako według mnie jeziora o charakterze pośrednim między linowo-szczupakowym, a leszczowym. Trudno natomiast spodziewać się leszczy o interesujących nas rozmiarach w małych i płytkich akwenach, bo leszcz do swego rozwoju i tworzenia dużych stad, potrzebuje przestrzeni i znacznych głębokości.
Wielokrotnie obserwowałem zachowanie się leszczy na wiosnę jeszcze przed tarłem. Wchodzą wtedy chętnie na płytkie wody przybrzeżne. Często można zaobserwować, iż czynią to pojedynczo lub po kilka sztuk szybko opływając rejon litoralu w poszukiwaniu pożywienia. Łatwo to dostrzec, gdy jezioro jest wydłużone rynnowe i główne korytarze wędrówek leszczy kończą się przy krańcach akwenów z wypłyceniami. Płytkie wody przybrzeżne nie są jeszcze obficie porośnięte roślinnością przydenną, ale w pierwszych już przygrzewających promieniach słońca następuje rozwój różnego robactwa, larw i innych żyjątek. Do tego woda w tych rejonach mocniej się nagrzewa. Nie można wtedy liczyć, że w naszą zanętę wejdzie olbrzymie stado, w którym będziemy łowić sztukę za sztuką i to same duże. Raczej naszym łupem będą mniejsze leszcze, czy też leszczyki takie do półtora kilo, ale generalnie mniejsze. Te przybrzeżne wypłycenia są najlepszymi miejscami do połowu wiosennych leszczy. Jednak należy zwrócić uwagę na fakt, iż najlepsze są miejsca nasłonecznione przez cały dzień, gdyż te najszybciej się nagrzewają, przez co zapewniają największą obfitość pożywienia. Zaraz po tarle wracają w te miejsca, ale na bardzo krótko.
Już w końcu maja i w czerwcu zazwyczaj szukam go na głębszej wodzie. Są to półki położone na szybko opadającym dnie na głębokości 5m. W płytkich jeziorach będą to miejsca na skraju wypłyceń i początku gwałtowniej opadającego dna jeziora. Doskonałym również miejscem są wyraźne rynny wdzierające się w przybrzeżne wypłycenia, gdy rynna wyraźnie zaczyna wznosić się ku swemu końcowi. Szczególnie nasze szanse w takich miejscach wzrastają na spotkanie z dużymi leszczami, gdy wypłycenia przy tych rynnach są silnie nasłonecznione. Powoli można zacząć szukać leszka na podwodnych górkach oddalonych od brzegu, wybierając łagodne stoki porośnięte nieco roślinnością przydenną. Mowa tu o górkach stosunkowo głęboko położonych, choć i te płycej położone nie wykluczałbym.
Im bliżej lata i w samym lecie można również szukać leszcza w płytszych rejonach akwenu, ale tylko w niektórych miejscach. Są to nagłe zdecydowane większe dołki, mające połączenie z głównym plosem, a właściwie jego głębią, wolno opadającą rynną. Najlepsze miejsca są wówczas przy skraju tych dołów i przewężeń idących z głębi jeziora. Takie dołki sięgają niekiedy dziesięciu metrów, gdy płytsze części nie przekraczają pięciu i mniej metrów. Również dobrymi miejscami będą przy wyspowe szybko opadające dna z półkami. Szczególnie w pobliżu miejsc, gdzie przy wyspowe płycizny też schodzą w głębię.
Im bliżej jesieni, w sierpniu i w początkach września, duże sztuki szukamy na znacznych głębokościach, dochodzących do piętnastu metrów, na głębokich półkach opadającego dna czy też połaciach równi, położonych przy głównych korytarzach jeziora. Dobrze zanęcone miejsce pokazują wówczas same lechole swoimi porannymi spławami. Oczywiście mówiąc o poranku mam na myśli wczesny świt.
Należy tu zauważyć, że leszcze lubią pogrzebać, poryć trochę w mule, z którego wygrzebują i wypłukują larwy i robactwo przebywające tam w dużych ilościach. Jednak trzeba pamiętać, że nie może to być zbyt gruba warstwa mułu, a już na pewno nie mogą w nim zachodzić procesy gnilne. Nie może to być również muł uwodniony.
Wiosną i wczesnym latem można zarówno dobrze łowić leszcze z brzegu i pomostów jak i z łodzi. Lecz im bliżej lata tym z reguły coraz lepsze wyniki daje połów z łodzi zakotwiczonej parę ładnych metrów od łowiska. Oczywiście, jak z resztą wynika z dotychczasowej wypowiedzi, są miejsca gdzie przez cały sezon można osiągać dobre wyniki z brzegu, jednak łódź na jeziorach daje zupełnie większe możliwości. Częstym przyłowem w czasie zasiadek na leszcze może być gruntowa płoć, jak również krąp, który swymi zwyczajami przypomina zarówno zwyczaje płoci jak i leszczy.
Artykuły zacytowany, napisany przez Bolesława Michalskiego,
więcej na stronie www.lakefishing.com.pl
więcej na stronie www.lakefishing.com.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz