Wielu wędkarzy nie może zrozumieć tej prostej ale jakże szlachetniej zasady. Do tej grupy należą przeważnie starsze osoby, które chodzą nad wodę w jednym celu-złowienia kolacji, obiadu lub czegoś na podwieczorek. I o ile mogę zrozumieć ludzi, którzy zabierają ryby raz na jakiś czas to ciarki przechodzą mi po całym ciele gdy nad rzeką widzę wędkarz, napychających reklamówki małymi rybami z których i tak ciężko będzie ubić upragnionego "kotleta". Warto by się w tym miejscu zastanowić dlaczego tak wielu ludzi nie czerpie przyjemności z samego łowienia, czemu nie dostrzegają prawdziwego piękna tego sportu? Być może jest to jakaś pozostałość z czasów w których na próżno było szukać w sklepach pełnych półek, taki stan rzeczy sprawił być może, że w głowach części z nas powstała zasada, która podpowiada nam by nie wypuścić z rąk szansy na zapełnienie swojej lodówki.
Dziwne jednak jest to, że osoby zabierające ryby do domu często wcale nie mają ochoty ich zjeść. Sam byłem raz świadkiem rozmowy w której jeden z wędkarzy chwalił się swoją zdobyczą i pytał innych czy nie chcą ryby bo on nie ma co z nią zrobić... Takie zachowanie z całą pewnością zasługuje na potępienie, to są niewybaczalne błędy wędkarzy - mięsiarzy. Każda zabrana ryba to jedna ryba mniej w wodzie, najbardziej żal jest okazów wyławianych nad naszymi rzekami, które wędrują na patelnie a przecież ze względu na nie młody wiek takiej ryby nie jest to żaden rarytas kulinarny. Trudno jednak dotrzeć do takich ludzi a jeszcze trudniej oglądać zdjęcia zdobyczy w... wannie lub przy aucie.
Na szczęście coraz więcej młodych wędkarzy zauważa, że "nie tędy droga" i wędkarstwo traktują jak przygodę czy hobby a nie sposób na tanie jedzenie. Nad naszymi rzekami coraz częściej spotkać można ludzi, którzy każdą złowioną przez siebie rybę delikatnie odhaczają i wypuszczają do wody w bardzo dobrej kondycji. Ważną rzeczą przy wypuszczaniu ryb jest zrobienie tego w maksymalnie krótkim czasie, tak by ryba wróciła do wody i mogła przeżyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz